Nadmierny przyrost masy ciała nie zawsze jest wynikiem zbyt dużej podaży kalorii i zbyt małej ilości ruchu. Co jeszcze może stać się przyczyną kłopotów z redukcją nadmiernych kilogramów? Lata badań prowadzonych przez naukowców przyniosły ze sobą kolejne teorie:
– toksyny środowiskowe
– cukry, zwłaszcza fruktoza
– praca w systemie zmianowym i inne przyczyny bezsenności
– stres
– zanieczyszczenie dźwiękiem
– pola elektromagnetyczne
Wiele z nich z pozoru może nie wydawać się oczywistą przyczyną nadwagi. Jak bowiem niewidzialne chemiczne toksyny lub głośne dźwięki mogą spowodować zatrzymanie utraty zbędnych kilogramów? Możemy jednak odnaleźć jeden wspólny wątek, który łączy wszystkie te czynniki – jest to, że każda zmiana hormonów nadnerczy w sposób prowadzący do masy ciała. Dlaczego?
Wszystkie ssaki są w stanie kontrolować swoją wagę ciała, nawet gdy ilość spożywanej przez nie żywności waha się od nadmiaru do niedoboru. Wszystkie ssaki są w stanie przybrać na wadze bez spożywania większej ilości żywności, kiedy przygotowują się do hibernacji lub gdy istnieje wyraźne zagrożenie głodem. Taka reakcja nazywana jest „trybem przetrwania” i co ciekawe, występuje nie tylko u zwierząt, ale także u ludzi. Gdy nie funkcjonujemy w trybie przetrwania, lecz normalnie – poziom hormonu stresu, kortyzolu, ma swój zdrowy, dzienny rytm. Nadnercza gaszą wielki wybuch kortyzolu w godzinach porannych, a w ciągu dnia jego poziom samoczynnie spada. Gdy jednak zaczynają nam towarzyszyć takie czynniki, jak toksyny, hałas i inne stresory samoczynnie przechodzimy w tryb przetrwania, a to z kolei zmienia czas wyrzutu hormonu stresu. Rozregulowane wydzielanie kortyzolu oznacza dla nas gromadzenie zapasów tłuszczu z procesów trawienia w formie tkanki tłuszczowej na „trudniejsze czasy”.
Kiedy uświadomimy sobie, że przyrost wagi jest przygotowaniem do okresu głodówki, to staje się jasne, dlaczego jedzenie mniejszej ilości żywności rzadko prowadzi do trwałej utraty nadmiernej tkanki tłuszczowej. Zwykle kiedy przechodzimy na nową dietę, bilans kaloryczny znacznie spada. Jeśli nasze ciało jest w tym momencie w stanie stresu żywieniowego (obawa przed jego brakiem), nawet jeśli spożywamy mniej kalorii to są one gromadzone w formie zapasów, aby „przetrwać” gdyby miał nadejść okres głodówki. Rzadko kiedy jesteśmy w stanie skutecznie tracić na wadze, jeśli efekty, które uzyskujemy pojawiają się powoli. Zamiast naprzemiennych okresów diety i ćwiczeń, oraz rezygnacji z nich z powodu braku motywacji warto uporać się najpierw ze wspominanymi wyżej czynnikami, które potrafią zrobić niezły bałagan w poziomie hormonów w orgazmie. Skuteczne okażą się z pewnością:
– medytacja
– joga
– regularny sen
– naturalne probiotyki
– detoks i oczyszczanie organizmu
– masaż
– czas spędzony na łonie natury
– kontrola postępów diety poprzez prowadzenie dziennika
Wszystkie te rozwiązania przyczynić się do uregulowania produkcji kortyzolu, co z kolei jest skuteczną drogą do trwałej utraty tłuszczu. Jedyną wadą nowych rozwiązań jest to, że potrzeba na nie nieco więcej czasu, a wiele osób nie jest w stanie wygospodarować go zbyt wiele. Na szczęście wykazano jednak, że przywracanie prawidłowego cyklu kortyzolu częściowo odbywa się samoczynnie. Dobre węglowodany, pochodzące z zagęszczonych soków owocowych, ziaren gryki i białej fasoli skutecznie obniżają poziom kortyzolu. Ponieważ jednak dobrze jest mieć wyższy poziom kortyzolu rano i niższy w nocy, należy przyjmować ten rodzaj węglowodanów w godzinach wieczornych, by przywrócić właściwy rytm.
W badaniach przeprowadzonych na grupie 42 ochotników wykazano, że poziom kortyzolu przy odpowiednio dobranej diecie może zostać ustabilizowany nawet w ciągu 30 dni. Uczestnicy korzystając z indywidualnego planu odżywiania stracili średnio 4 kilogramy oraz 5 do nawet 12 cm w pasie, poprawiła się także jakość snu, zdolność koncentracji oraz wzrósł poziom energii. Jeśli dla Ciebie utrata kilogramów jest ciągłą walką, nie wmawiaj sobie, że masz zbyt mało silnej woli, albo że jesteś leniwy. Trzeba zrozumieć, że hormony stresu mają bardzo silny i wyraźny wpływ na zdolność szybkiej redukcji nadprogramowych kilogramów. Dietę należy więc rozpocząć od ograniczenia stresorów, a sam proces odchudzania nie powinien być drogą przez mękę pełną wyrzeczeń, ale czymś, co sprawi nam wiele radości z obserwowania osiąganych efektów.
A jak u Was wygląda(ł) proces odchudzania? Nigdy nie mieliście problemów z utratą nadmiernych kilogramów, czy może raczej zawsze był to proces trudny, żmudny i długotrwały? A może należycie do grona szczęśliwców z intensywną przemianą materii i możecie pozwolić sobie na nieco więcej szaleństw? Dajcie znać w komentarzach!
Twój post dał mi do myślenia